poniedziałek, 21 października 2013

Powod milczenia... i czemu - byc moze - NIE WARTO? czyli.. kolejna SENSACJA?

Witam serdecznie wszystkich zainteresowanych budownictwem pasywnym :)

Wiele osób zadaje mi ostatnio pytanie, dlaczego nie ma nowych regularnych wpisow na blogu i nic nowego nie pojawia się na fanpage’u, dlatego gwoli usprawiedliwienia chcialem krotko napisac, ze niebawem wroce z nowymi postami, a chwilowy brak wpisow wynika z pracy nad indywidualna koncepcja i dopracowywaniem wlasnego projektu domu pasywnego.

W ostatnich tygodniach odbylem w Polsce wiele spotkań z firmami, planistami, producentami, rozmawiam z osobami zainteresowanymi tematem. Niebawem z pewnoscia podziele się roznymi spostrzezeniami.
Prawdziwa sensacja może okazac się „polskie ujecie” w obszarze dofinansowania dla budynkow pasywnych i energooszczednych, ktore tak glosno starano sie na poczatku roku rozpropagowac, ktore tak powoli i z takim bolem sie rodzi i ktore – w mojej obecnej ocenie – moze sie okazac absolutnym NIEWYPALEM.

Temat dofinansowania, po głebszej analizie i licznych dyskusjach z osobami bedacymi blisko rzeczonego „tematu” jest coraz bardziej nieuchwytny i byc moze, okaze sie w naszym polskim wydaniu absolutnym ABSURDEM.

Dla mnie - na chwile obecna - jest w nim wiecej pytan niz odpowiedzi, wiecej utrudnien, niz pomocy i rozwiazan, wiecej teorii niz praktyki.
Mam wrazenie, ze przy tworzeniu wytycznych wylano dziecko z kapiela. A przynajmniej wielu rzeczy nie przemyslano i nie do konca dopracowano.
Wiele rzeczy jest dla mnie swoistym zaskoczeniem, niektore szokuja bezsensownoscia.  O szczegolach wkrotce.

Dla wlasnego projektu chcialem starac sie o dofinansowanie, tym bardziej, ze nie wierzylem, ze moze to byc trudne dla czlowieka tkwiacego oboma nogami w temacie - prawdopodobnie jednak swiadomie z takowego dofinansowania nie skorzystam.
O powodach, po weryfikacji jeszcze paru szczegolow, zapewne juz wkrotce napisze, chcialbym wierzyc, ze sie w moich domyslach myle, ale mam coraz mniej nadziei. Jesli sie potwierdza, .. gnade uns lieber Herr Gott ...
Tymaczasem pozdrawiam wiernych czytelniów i już dzis zapraszam do odwiedzin mojego bloga i czytania kolejnych postow.

Dla zainteresowanych jeszcze maly smaczek na koniec – wstepna faza koncepcji zagospodarowania dzialki do wlasnego indywidulanego projektu budynku pasywnego. Pare ogolnych spraw juz z niej wynika, o paru wkrotce napisze.

http://dom-pasywny-polska.blogspot.de
http://www.facebook.com/DomPasywnyPolska

poniedziałek, 8 lipca 2013

Dofinansowanie budownictwa energooszczędnego przez NFOŚiGW

Witam serdecznie,

postanowiłem napisać tego posta dla wyjaśnienia, jak mniej więcej funkcjonuje względnie jak już wkrótce ma funkcjonować dofinansowanie budownictwa pasywnego i energooszczędnego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, bo krew mnie zalewa i dostaje szewskiej pasji, gdy rzeczeni "znafcy tematu", z którymi również na stronach tego bloga polemizuje wprowadzają szukających rzetelnej informacji w błąd, wypisując rożne bzdury na forach internetowych.

Pojawiają się rożne "informacje"/insynuacje, a to, ze certyfikacja budynku pasywnego to tylko "nabijanie kabzy.. rożnym prywatnym instytucjom", ze "wystarczającym potwierdzeniem parametrów domu pasywnego jest wykonanie próby szczelności i ewentualnie badania termowizyjnego", ze "do ubiegania się o dopłatę do kredytu na dom pasywny nie wymaga się żadnego certyfikatu, tylko porządnej dokumentacji powykonawczej i ww wyników próby szczelności", itd. itp.



Otóż są to niestety tylko... półprawdy, ćwierćprawdy i nieprawdy, pisane często przez domorosłych "znafcow", z założenia - dla szeroko pojętej informacji, ale osiągające odwrotny skutek, bo szerzące błędny obraz.



Zgodnie z info na stronie funduszu „Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2010/31/UE z dnia 19 maja 2010 r. w sprawie charakterystyki energetycznej budynków zobowiązuje państwa członkowskie do doprowadzenia do tego, aby od początku 2021 r. wszystkie nowo powstające budynki były obiektami „o niemal zerowym zużyciu energii”.


W tym celu Fundusz powołał nowy program, który ma na celu takie przygotowanie producentów materiałów budowlanych, wykonawców, inwestorów, projektantów do wymagań Dyrektywy, aby najpóźniej od 2021 wszystkie nowo wznoszone budynki odpowiadały w/w standardom.

Beneficjentami programu będą osoby fizyczne budujące dom jednorodzinny lub kupujące dom/mieszkanie od dewelopera. Dofinansowanie ma mieć formę częściowej spłaty kredytu zaciągniętego na budowę/zakup domu lub mieszkania i ma być wypłacane po zakończeniu inwestycji i weryfikacji uzyskanego standardu energetycznego przez budynek.

Jego wysokość będzie uzależniona od uzyskanego wskaźnika rocznego jednostkowego zapotrzebowania na energię użytkową do celów ogrzewania i wentylacji (EUco), obliczanego zgodnie z wytycznymi NFOŚiGW, oraz od spełnienia innych warunków, w tym dotyczących sprawności instalacji grzewczej i przygotowania cieplej wody użytkowej. Kwoty dofinansowania można znaleźć na stronie funduszu, dla domów pasywnych to brutto 50.000 zl.


Wdrożenie programu przewidziane jest na lata 2013–2018, a wydatkowanie środków z nim związanych – do 31.12.2022 r., zaś budżet programu wynosi 300 mln zł. Środki te pozwolą na realizację ok. 12 tys. domów jednorodzinnych i mieszkań w budynkach wielorodzinnych. Tyle tytułem wprowadzenia.

Teraz parę slow na temat samej procedury, która nie jest ani prosta ani skomplikowana, a której w dużym stopniu trzeba się będzie trzymać, chcąc uzyskać dofinansowanie ze strony funduszu. 

Budujący dom zawiera z uprawnionym projektantem umowę o wykonanie projektu budowlanego, który już na tym etapie musi zostać sprawdzony przez uprawnionego weryfikatora pod katem zgodności z wytycznymi funduszu. Jeśli projekt tym wytycznym odpowiada, inwestor po uzyskaniu pozwolenia na budowę szuka wykonawców i równocześnie składa wniosek o kredyt z dofinansowaniem w jednym z siedmiu uprawnionych banków, które zawarły z funduszem umowę. Kolejny etap to realizacja przedsięwzięcia i szczegółowa dokumentacja wszystkich etapów prac, najlepiej przez inwestora lub zaufana osobę. Ten etap jest chyba najbardziej problematyczny, bo tutaj może powstać najwięcej nieodwracalnych błędów, których nie da się już naprawić. Po zakończeniu inwestycji przeprowadzany jest odbiór techniczny i kolejna weryfikacja projektu, mającą na celu sprawdzenie, czy założone wymagania projektowe, użyte materiały i podzespoły, instalacje itd. itp. zostały osiągnięte, wbudowane i odpowiednio wyregulowane. Jeśli tak, inwestor występuje o wypłatę dofinansowania do banku kredytującego jego inwestycje. Po potwierdzeniu przez weryfikatora dokumentacji powykonawczej bank zwraca sie do funduszu o wypłatę dofinansowania i po otrzymaniu pieniędzy, dokonuje przelewu na konto inwestora. Tu kolo się zamyka, inwestor musi jeszcze "tylko" zapłacić podatek od otrzymanej kwoty i mieć nadzieje :-), ze jego dom nie będzie po raz kolejny wyrywkowo "weryfikowany" przez Fundusz, bo takie zastrzeżenie znalazło się w "programie" ze względu na ograniczenie nadużyć przy dysponowaniu środkami Funduszu.

Teraz jeszcze parę slow na temat "informacji/insynuacji" związanych z kredytowaniem budownictwa energooszczędnego i związanych z tym wymogów

1) Nabijanie kabzy - wykonanie certyfikatu względnie weryfikacja projektu kosztuje i musi kosztować, bo wiąże się ze sprawdzeniem kompletnej dokumentacji projektowej i szczegółowych obliczeń. NIKT nie pracuje za darmo. Pisałem już o certyfikacji przez Instytut z Darmstadt  - takowa uzyska tylko budynek pasywny, który spełni pewne minimalne wymagania. Próba szczelności i uzyskanie co najmniej 0,6 1/h jest tylko jednym z tych wymagań! Nie jedynym i nie decydującym! Są jeszcze inne, zdecydowanie bardziej istotne, związane ze zużyciem energii w budynku pasywnym. Badanie termowizyjne nie ma z wymaganiami dla budynku pasywnego nic wspólnego, nie da się go nawet na 100% niezależnie od okoliczności prawidłowo zinterpretować, bo wynik zależy od wielu parametrów w trakcie wykonywania takiego badania, inny będzie latem i zima, inny rano, w ciągu dnia i w nocy, inny przy mroźnej pogodzie, inny przy słonecznej, nawet kolor ramy okiennej może nań mieć wpływ. Zależy również od jakości sprzętu do termowizji (dobry kosztuje tyle co auto średniej klasy) i od doświadczenia osoby nierozprowadzającej badanie! Dlatego wypisywanie bzdur w stylu "Wystarczającym potwierdzeniem parametrów domu pasywnego jest wykonanie próby szczelności i ewentualnie badania termowizyjnego." mija się z prawda, bo ani jedno, ani drugie nie wystarczy do uzyskania parametrów budynku pasywnego. Tyle w temacie. 

2) Ubieganie się o dopłatę - to prawda, ze nie potrzeba do tego celu certyfikatu, wystarczy weryfikacja dokumentacji projektowej przez uprawniona osobę. Certyfikat wystawia się po wybudowaniu budynku i potwierdzeniu parametrów, ale już sam proces certyfikacji prowadzony jest w trakcie planowania i wykonania i jest sam w sobie potwierdzeniem jakości budynku. Bzdura jest, "że do ubiegania się o dopłatę do kredytu na dom pasywny wymaga się porządnej dokumentacji powykonawczej i ww wyników próby szczelności." Do wniosku o kredyt, który trzeba złożyć PRZED wykonaniem budynku, trzeba załączyć dokumentacje, tyle tylko, ze nie POWYKONAWCZA ale dokumentacje projektowa, która podlega weryfikacji wstępnej. Do dokumentacji projektowej należy również szczegółowy bilans energetyczny budynku, a ten najbezpieczniej zrobić w oparciu o zalecenia i pakiet projektowy Instytutu z Darmstadt, który technologie budynków pasywnych na początku lat 90 wprowadził i już od przeszło 20 lat doskonali. Nikt nie wie na ten temat tyle co oni. Nasze polskie wytyczne tylko w niewielu drobiazgach różnią się od niemieckich założeń, Fundusz akceptuje obliczenia również przy pomocy niemieckiego pakietu projektowego, który na chwile obecna jest najlepiej sprawdzonym instrumentem obliczeniowym. Test szczelności wykonywany jest w trakcie budowy i po zakończeniu inwestycji dochodzi do kolejnej weryfikacji, która ma potwierdzić uzyskanie wymaganych parametrów, dopiero wtedy dofinansowanie może zostać wypłacone beneficjentowi. 

Reasumując, jeśli myślimy o budowie budynku pasywnego, warto tak przygotować dokumentacje i przeprowadzić budowę, żeby uzyskać dofinansowanie z Funduszu. Dla budynku pasywnego to 50.000 brutto. Taki pieniądz piechota nie chodzi.
Pozdrawiam serdecznie do następnego posta.




niedziela, 23 czerwca 2013

Okna w budynkach pasywnych.. jak poradzić sobie z nasłonecznieniem?




Słońce...

za oknem panuje nieznośny upał... temperatury powyżej 30°C nie są w naszej strefie klimatycznej rzadkością. I choć przeplatają się z okresami kiepskiej deszczowej pogody, miejmy nadzieję, że tegoroczne lato będzie długie i pogodne. Oby nie było za ciepłe !?! Bo nadmiar słońca może powodować problemy. 
A zatem, jak sobie z nim radzić? Jak w warunkach totalnego przegrzania pracować, kiedy człowiek nawet nic nie robiąc już się poci i myśli tylko o schłodzeniu przegrzanego ciała w basenie... W podobnych warunkach nawet sprzęty elektroniczne odmawiają czasem posłuszeństwa, wiedzą o tym wszyscy stosujący programy monitorujące temperaturę procesora czy twardego dysku w PC-ie.

Czas zatem najwyższy zająć się tematem nasłonecznienia działki i jego wpływem na funkcjonowanie budynku pasywnego i na bilans energetycznym..Słońce za oknem i ciepło słoneczne docierające do wnętrza budynku w trakcie długich, zimnych, ponurych zimowych miesięcy są czymś pożądanym.. tylko jak sobie z nimi radzić latem?
  

Za dużo - źle. Nie każdy lubi/znosi/toleruje ekstremalnie oświetlone, skąpane w świetle słonecznym pomieszczenia... Dużo wnikającego światła słonecznego to przy niewłaściwie dobranych przeszkleniach nieznośne i trudne do kontrolowania ciepło, które latem łatwo może stać się zmorą każdego, nawet najpiękniejszego i najbardziej reprezentacyjnego budynku. 
Doskonale wiedzą o tym użytkownicy lokali na poddaszach, które ze względu na nieodpowiednio dobraną konstrukcję dachu bardzo często się przegrzewają. Nierzadko zdarza się nawet w nowszych budynkach, że temperatura po dłuższym okresie dobrej słonecznej pogody osiąga i przekracza 30°C ! Nie do wytrzymania!

Jeśli światła słonecznego ze względu na ukierunkowanie budynku w stosunku do stron świata i zacienienie przez sąsiadującą zabudowę i otoczenie jest z kolei za mało, pomieszczenia tracą swój urok, stają się szare, bure i ponure, zimą nierzadko bywają chłodne. Tracą możliwość zagospodarowania darmowych zysków solarnych, które w bilansie energetycznym budynku odgrywają bardzo ważną rolę. 

Złotego środka i idealnego rozwiązania problemu nie ma. Można jedynie dla konkretnego położenia i otaczającej planowany budynek okolicy szukać optymalnego rozwiązania.

Bez słońca nie da się żyć. Najdobitniej odczuwamy to wiosną, kiedy po długim okresie brzydkiej zimowej pogody słońce zaczyna mocniej przygrzewać, a my coraz chętniej spędzamy czas na świeżym powietrzu, nie zawsze uświadamiając sobie, co nas do tego zachęca.

Nadmiar słońca większość z nas odczuwa już jako pewne obciążenie. Gdy pogoda jest upalna, z temperaturami powyżej 30°C, czujemy dyskomfort. Taka pogoda utrudnia oddawanie ciepła przez drogi oddechowe i skórę, obciąża układ termoregulacji człowieka powodując w szczególności u osób starszych, dzieci, osób chorych poważne zagrożenie. Nawet wyczynowi sportowcy odczuwają tak ekstremalne warunki jako duże obciążenie dla organizmu i planują jednostki treningowe w godzinach porannych lub wieczorowych, kiedy słońce już tak nie daje popalić...

Dom pasywny, jak każdy inny budynek, potrzebuje światła słonecznego. światło słoneczne to darmowe ciepło i przyjemna, sielska atmosfera w pomieszczeniach..


światło słoneczne wnika do budynku przez przeszklenia w elewacjach, przez okna połaciowe i coraz częściej również przez świetliki. Dużym nieporozumieniem jest często pojawiające się stwierdzenie, że w budynku pasywnym okna powinny być tylko po południowej stronie. Co prawda od południa światło/ciepło słoneczne najdłużej i najintensywniej wnikają do budynku. Ale okna/przeszklenia w pozostałych fasadach, w szczególności po stronie wschodniej i zachodniej to również warte zainteresowania zyski cieplne i - przede wszystkim - zdecydowanie lepsze doświetlenie budynku, a zatem poprawa jakości pomieszczeń. Nie bójmy się zatem okien we wszystkich elewacjach, również elewacja północna może i powinna zawierać przeszklenia. Przy planowaniu trzeba tylko zachować umiar i w szczególności zwrócić uwagę na jakość okien, tzn. ograniczyć straty cieplne, bo zyski od rozproszonego światła po stronie północnej nie mają prawie żadnego praktycznego wpływu na bilans energetyczny.

Słońce wnikając do budynku przez przeszklenia, wnosi ze sobą energię cieplną. To pozytywne działanie słońca odgrywa dużą rolę w bilansie energetycznym. Odpowiednio dobrane przeszklenia (w szczególności po stronie południowej) w zimie będą działać jak dodatkowe ogrzewanie, latem zapewnią natomiast dobre doświetlenie pomieszczeń i nie dopuszcza do przegrzewania się budynku.
Na etapie projektowym często nie dostrzegamy niebezpieczeństwa przegrzewania pomieszczeń wynikającego ze źle zaprojektowanych i jeszcze gorzej dobranych przeszkleń - efektem są niedopuszczalne w żadnym budynku nieznośne warunki bytowania. Znośne warunki można wtedy uzyskać tylko przez klimatyzację, która w dobrze zaprojektowanym budynku pasywnym jest absolutnym zbytkiem. W wielu projektach, również tych pochodzących od renomowanych i znanych na rynku polskim biur architektonicznych fasady sa przeładowane przeszkleniami. Czy są efektowne, czy wywołują pożądanie klienta do chęci posiadania takiego domu? TAK! jak najbardziej, bo są architektonicznie interesujące i często bajkowo urocze, ale... użytkowe walory i konsekwencje takiego planowania bywają nieprzewidywalne, a z problemami - po przeprowadzce boryka się już tylko inwestor/klient.


Jakie aspekty są zatem istotne przy projektowaniu własnego domu pasywnego, tak aby panujące w nim latem warunki były nie tylko „znośne”, ale aby odpowiadały poczuciu komfortu?


  • Przeszklenia we wszystkich fasadach – są dopuszczalne i jak najbardziej pożądane, nie bójmy się ich, ale planujmy je z rozsądkiem, w odpowiedniej ilości i jakości, i tylko w oparciu o funkcjonujący sprawdzony algorytm obliczeniowy.


  • Otwierane okna we wszystkich pomieszczeniach są koniecznością niezależnie od mody na stosowanie tzw. „fixow”, „fixy” są dopuszczalne, ale ograniczenie się tylko do nich w budynku pasywnym dyskwalifikuje taki budynek.


  • Różne formy zaciemnienia - regulowane żaluzje, rolety od strony południowej, wschodniej i zachodniej, jedną z możliwości są markizy, kolejną - stałe  zadaszenia, również poprzez leżące powyżej balkony. Warto zwrócić uwagę na położenie elementów zaciemniających: zewnętrzne są znacznie efektywniejsze, są w stanie ograniczyć wnikające ciepło o 60-70%, wewnętrzne są co prawda tańsze ale ograniczają wnikanie ciepła w znacznie mniejszym zakresie...
 przykładowo przepuszczalność dla energii słonecznej wynosi odpowiednio:



www.fakro.pl
okno bez osłon g = 61% ( 0,61) wg EN 410



okno z wewnętrzną roletą zaciemniającą g = 37% (0,37) wg EN 13363-1



okno z markizą zewnętrzną (w zależności od materiału) g = 4-14% (0,04 − 0,14) wg EN 13363-1. Markiza zewnętrzna chroni przed upałem do 8 razy skuteczniej niż zaciemniająca roleta wewnętrzna!



  • Wentylacja z letnim bypassem, bez odzysku ciepła, czerpnia w możliwie zacienionym miejscu na działce.


  • Sposób wietrzenia budynku latem – również w tym zakresie Instytut Domów Pasywnych w Darmstadt przeprowadził szczegółowe badania, ich wyniki stały się podstawą do wielu szczegółowych zaleceń umożliwiających uzyskanie możliwie komfortowych warunków latem (zgodnie z ustaleniami Instytutu z Darmstadt częstotliwość występowania podwyższonej temperatury powyżej 25°C latem podlega ograniczeniu do maksymalnie 10%, dobre budynki pasywne mieszczą się w przedziale 2-5%).

  • I ogólnie :-) trzymanie się zasad projektowania budynków pasywnych i certyfikacja w oparciu o pakiet projektowy Instytutu z Darmstadt.


Pozdrawiam serdecznie do następnego posta
http://widawski.blogspot.com

poniedziałek, 17 czerwca 2013

YES, I CAN! czyli certyfikacja planistów domów pasywnych...

Witam serdecznie,

od mojego ostatniego posta minęło niestety masę czasu. Stwierdzam to z przykrością, ale inne obowiązki i sprawy niecierpiące zwłoki totalnie zaabsorbowały mnie w ostatnich tygodniach. Mam nadzieję, że to się wkrótce poprawi :-), bo i mój własny koncept domu pasywnego nabiera powoli rumieńców.

 

Dziś mam szczególny powód do dumy i radości - jest nim oficjalne potwierdzenie uzyskania certyfikatu planisty domów pasywnych Instytutu Domów Pasywnych z Darmstadt. Po trudnym, bardzo szczegółowym i dogłębnym studium zakończonym trzydziestostronicowym trzygodzinnym egzaminem i po trzech miesiącach oczekiwania na potwierdzenie :-).
Planowanie nowych - super nowoczesnych - budynków w taki sposób, aby już dziś zużywały minimalną ilość energii w stosunku do budynków standardowych, odpowiadających obecnie obowiązującym normom, jest już od dłuższego czasu możliwe. 
Ze względu na (początkowo) rzeczywiście wysokie koszty, brak ugruntowanej wiedzy technicznej i ograniczenia materiałowe ich realizacja była jednak przez długi czas utrudniona i ograniczona do wąskiego grona pasjonatów i ludzi z pojemniejszymi portfelami. W międzyczasie mit wysokich kosztów został obalony, a dom pasywny jest już dziś opłacalną inwestycją, ale powyższy przesąd utrzymuje sie niestety nadal, również w Polsce. I minie zapewne jeszcze trochę czasu, zanim naprawdę nauczymy się rzeczowo i bez emocji kalkulować, bo dla budownictwa pasywnego nie ma alternatywy.
Pierwsze budynki pasywne były projektami pilotowymi realizowanymi ze wsparciem środków ministerialnych na prace badawcze w Hesji/Niemcy (początek lat 90-tych). 
Po praktycznym potwierdzeniu teoretycznych założeń projektowych Komisja Europejska powołała do życia program "Cost Efficient Passive Houses as European Standards" (CEPHEUS) realizowany w pięciu unijnych krajach ze wsparciem środków unijnych w czasie 01/98 - 12/01 (założenie: wybudowanie i przebadanie około 250 budynków pasywnych).
W ramach programu budowano przez cztery lata sukcesywnie coraz nowocześniejsze budynki pasywne, instalowano w nich aparaturę pomiarową, dokonywano szczegółowych analiz i pomiarów, a ich wyniki wykorzystywano przy budowie kolejnych generacji obiektów. W ten sposób sprawdzono różne typy konstrukcji dla różnych warunków klimatycznych. 
Wyniki powyższych badań posłużyły po analizie i naukowym opracowaniu do uszczegółowienia i doprecyzowania wymagań jakościowych dla budynków pasywnych.  
Bogate europejskie kraje, takie jak Niemcy i Austria już wkrótce uruchomiły fundusze w celu nakręcenia koniunktury na uruchomienie budownictwa pasywnego. Przez ostatnie 20 lat powstało w Europie ponad 10.000 takich budynków, ich zapotrzebowanie na energię grzewczą wynosi mniej więcej 10% zużycia przeciętnych budynków standardowych. W Polsce na chwilę obecną są tylko... trzy certyfikowane budynki pasywne, najwyższy czas, żeby zacząć to zmieniać (www.passivhausprojekte.de/projekte.php?search=2).
Wymagania jakościowe dla budynków pasywnych są już jasno sprecyzowane, informacje na ich temat są powszechnie dostępne. Wynikiem rozważań teoretycznych, wieloletnich prac badawczych i praktycznych doświadczeń przy realizacji wielu obiektów jest pakiet projektowy Instytutu Domów Pasywnych z Darmstadt, dziś z pewnością najlepiej sprawdzony, dopracowany i zaawansowany program projektowy do tego celu na świecie, pozwalający na szczegółową analizę projektu jeszcze przed fazą jego realizacji oraz na diagnozę możliwości osiągnięcia pożądanych parametrów dla planowanego obiektu.
Wyżej wymienione wyrafinowane środki techniczne nie są jednak w stanie zastąpić pracy koncepcyjnej architekta i - co równie ważne - rzetelnej wiedzy i współpracy z dobrym planistą domów pasywnych. Wielu planistów zapomina, że nic nie jest w stanie zastąpić podstawowej i fundamentalnej wiedzy o budownictwie pasywnym, bo większości planistów tej wiedzy wciąż po prostu brak. Na chwilę obecną jest takich planistów i doradców około 3.200 na całym świecie, w Polsce około 20.
Certyfikat planisty domów pasywnych można uzyskać przez studium i egzamin potwierdzający spełnienie wysokich wymagań jakościowych lub przez autodydaktyczne pozyskanie wiedzy w tym zakresie i realizację budynku pasywnego, który musi zostać poddany certyfikacji przez akredytowaną instytucję (uprawnienia do certyfikacji udziela Instytut Domów Pasywnych z Darmstadt).
Certyfikat przyznawany jest na okres pięciu lat i może być przedłużany o kolejne pięcioletnie okresy tylko w oparciu o realizowane certyfikowane projekty budynków pasywnych.
Certyfikat Instytutu Domów Pasywnych z Darmstadt jest świadectwem jakości i wiedzy technicznej niezbędnej dla doradztwa, planowania i nadzoru przy budowie budynków pasywnych, do sporządzania bilansów energetycznych - dla inwestora jest bezpośrednim potwierdzeniem kwalifikacji doradzającego planisty.
Dlatego warto zwrócić na niego uwagę przed wyborem biura, które ma nam pomóc w realizacji wymarzonego własnego domu w tym standardzie. Błędy w procesie plastycznym wychodzą czasem z dużym opóźnieniem, w budynku pasywnym są to najczęściej błędy nieodwracalne.

sobota, 4 maja 2013

Związki przyczynowo-skutkowe, czyli dlaczego dom pasywny już dziś jest 100-% rozwiązaniem przyszłości i jest dobry dla środowiska...


Witam serdecznie,

dziś chcę się z Wami podzielić paroma spostrzeżeniami na temat, który w świadomości większości z nas jest nieobecny, a którym warto się jak najszybciej zająć, bo dotyczy nas wszystkich i każdy może dołożyć małą cegiełkę, żeby było lepiej. Nie zdradzę na początku, co mam na myśli, ale sądzę, że dociekliwy czytelnik sam szybko dotrze do sedna sprawy...

A więc do rzeczy...

Po katastrofie elektrowni atomowej w Fukushimie w marcu 2011 na świecie zrobiło się po raz kolejny bardzo głośno na temat zagrożeń wynikających z pokojowego użytkowania energii jądrowej, problemów związanych ze składowaniem odpadów rozpadu, kosztów, również tych społecznych związanych z energią jądrową. Dziennikarze wszystkich kierunków politycznych prześcigali się  wprost w licytacji szkód, kosztów, ofiar, wróżyli z fusów kolejne jeszcze większe katastrofy i straszyli wszystkich nieuświadomionych, czyli nas wszystkich. 
 
W Niemczech już po krótkim czasie wybuchła zbiorowa panika pt. my będziemy następni, jeśli nawet najbardziej stechnicyzowana i nowoczesna nacja świata, Japończycy, nie potrafiła nad energią jądrową i zgubnymi skutkami katastrofy zapanować... Już wcześniej prowadzono w Niemczech regularne dyskusje na temat możliwości wycofania się  z programu pokojowego użytkowania energii atomowej, połączone z nie całkiem pokojowymi demonstracjami przeciwników tejże energii. 

"Sarkofag" reaktora w Czarnobylu
Katastrofa w Czarnobylu w 1986 roku uświadomiła wszystkim, że energia atomowa, nawet ta ujarzmiona, zawsze będzie niosła ze sobą niemałe zagrożenie. Abstrahując od indywidualnych upodobań i zapatrywań na ten temat, prawda jest taka, że rozważania w mojej ocenie idą w niewłaściwym kierunku. Politycy ze względu na aktualną sytuację prowadzą dyskusje o tym, jak najszybciej pozamykać elektrownie atomowe i czym je zastąpić, zamiast rzeczowo rozmyślać nad tym, w jaki sposób ograniczyć niepotrzebnie gigantyczne zużycie energii.

Po katastrofie w Fukushimie doszło w Niemczech do „przełomu”. Postanowiono wycofać się  z użytkowania energii atomowej. I to niezależnie od kosztów tej operacji. Po decyzji z sierpnia 2011 roku spośród 17 funkcjonujących elektrowni atomowych już w ciągu 6 miesięcy wyłączono reaktory w 8 z nich  - Unterweser w Dolnej Saksonii, Krümmel i Brunsbüttel w Schleswigu-Holsteinie, Biblis A i B w Hesji, Philippsburg i Neckarwestheim w Badenii-Württemebrgii i Reaktor Isar 1 w Bawarii. Pozostałe 9 reaktorów ma zgodnie z planem zostać wyłączone najpóźniej do 2022 roku. Tyle fakty i decyzje polityczne.

Przyjrzyjmy się  teraz paru liczbom.
Prawie 75% mieszkańców Niemiec uważa powyższą politycznie ugruntowaną decyzję za słuszną. Ale już tylko 30% gotowa jest do ponoszenia wyższych kosztów energii wynikających z rozbudowy sieci produkcji i przesyłu energii ze źródeł odnawialnych. Około 50% liczy się z problemami w dostawie energii, które krótko po odłączeniu wymienionych reaktorów miały już na terenie Niemiec miejsce we wzmożonym stopniu, ale większość nie zdaje sobie w najmniejszym stopniu sprawy z konsekwencji, jakie nawet krótkotrwałe pauzy w dostawie prądu, w szczególności dla przemysłu mogą spowodować. „Turbo-Ausstieg” jak całkowitą rezygnację z energii atomowej i zamknięcie wszystkich 17 elektrowni na terenie Niemiec do 2022 roku się tu nazywa jest od strony technicznej możliwy. To już wiadomo. Ale jest ogromnym wysiłkiem, nawet dla tak bogatego i prężnego państwa jak Niemcy. Zgodnie z szacunkami koszty przestawienia produkcji i dystrybucji energii na źródła odnawialne to – bagatela - 170 miliardów € (!). I nie są to bynajmniej całkowite koszty przemiany energetycznej. Co jeszcze czeka Niemcy do 2022 roku? 


Przy wdrożeniu obecnie forsowanego scenariusza cała masa daleko idących zmian. Jedną z bardziej dotkliwych i widocznych będzie totalne przeobrażenie krajobrazu, już  obecnie funkcjonuje tu 21.300 wiatraków produkujących prąd. Nie są to tylko Offshore-Windparks na morzu, które można by potraktować jako dodatkową atrakcję widokowo-turystyczną, ale gigantyczne farmy wiatrowe w zamieszkałych regionach jak np. ciągnący się kilometrami pas na południe od Berlina... 

Już teraz powierzchnię prawie 13.000.000 m² dachów i pól zajmują kolektory słoneczne i fotowoltaiczne... już  dziś 2 z 12 milionów hektarów pól uprawnych wykorzystuje się do produkcji biopaliw... Wdrożenie scenariusza na rok 2022 oznaczałoby zwielokrotnienie powyższych liczb i obecnego status quo - 46 GW energii z turbin wiatrowych, 52 GW energii z modułów fotowoltaicznych, 8 MW z biomasy... I gigantyczną rozbudowę tras do przesyłu „prądu ekologicznego” do miejsc zapotrzebowania... Zadanie prawie niewykonalne, dlatego mało kto wierzy w pełną i planową realizację scenariusza 2022. Produkcja energii stałaby się widoczna na każdym kroku dla każdego. Ze wszystkimi konsekwencjami. Tak gigantyczne planowane inwestycje nie pozwolą w przyszłości na utrzymanie obecnych cen energii. Tylko w ubiegłym roku (2012) w energię odnawialną (przede wszystkim wykorzystanie energii słonecznej) wpompowano 9 miliardów €. Już dziś ma to przełożenie na koszt energii i na domowe budżety wielu rodzin, przede wszystkim tych gorzej uposażonych. Z postępującą rozbudową sieci będzie coraz gorzej (drożej). Zapotrzebowanie na energię do 2022 roku może wynieść zgodnie z szacunkami około 227 terrawattogodzin, czyli przeszło dwukrotnie więcej niż ilość obecnie produkowanej energii... można by tymi liczbami jeszcze długo żonglować, by wykazać, że zadanie jest syzyfową pracą, i nawet jeśli dojdzie do jego realizacji to społeczne skutki i koszty będą bardzo poważne. To co mnie zdecydowanie bardziej interesuje w tym kontekście to „druga strona medalu”, czyli rozważania nad sednem sprawy, nad którym już od dwudziestu lat główkują również twórcy teorii budownictwa pasywnego.

Czemu mając tak gigantyczne środki do dyspozycji wydajemy je w tak nierozsądny, chciałoby się rzec – głupi i nieodpowiedzialny sposób? Czemu szukamy drogi do zastąpienia jednego bardziej lub mniej domniemanego zła przez zło drugie, może tylko trochę lepsze, zamiast szukać prawdziwego rozwiązania problemu? Bo rozwiązanie problemu nie polega na zastąpieniu jednego rodzaju energii drugim, tylko na ograniczeniu jego zużycia i tu krokiem do optymalnego rozwiązania jest budownictwo pasywne! Wycofanie się z użytkowania energii atomowej w Niemczech nie oznacza bynajmniej rozwiązania problemu i podwyższenia bezpieczeństwa. Koszty nowych instalacji niewyobrażalne i jeszcze długo będą się Niemcom odbijały czkawką... poza tym tuż za niemiecką granicą funkcjonują francuskie elektrownie atomowe, a „żadna z nich (jest ich 19 !) nie jest całkowicie bezpieczna.
 
Elektrownie Francja
W wielu z nich nie przetestowano nawet procedur ratunkowych. Takie niepokojące konkluzje płyną z raportu unijnych ekspertów... W przeciwieństwie do elektrowni tego typu znajdujących się w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Szwecji, we Francji brakuje odpowiednich zabezpieczeń i nie ma urządzeń do precyzyjnego badania np. siły wstrząsów sejsmicznych. W wielu elektrowniach nie przetestowano nawet procedur ratunkowych... eksperci unijni najbardziej krytykują Francję, która jest największą potęgą w dziedzinie energii atomowej na naszym kontynencie. We Francji działa aż 58 reaktorów... w sierpniu (2012) nadsekwańskie media ujawniły, że pęknięcia powłok francuskich reaktorów były bagatelizowane (!)... na powłokach reaktorów działających w siedmiu francuskich elektrowniach atomowych zaobserwowano ponad 30 pęknięć (!)... Według mediów, zostały one odkryte już trzy lata temu, ale mimo to nikt nie poinformował o tym obywateli. Co więcej, nie zrobiono nic, by naprawić pęknięcia (!). Francuska Agencja Bezpieczeństwa Nuklearnego... nie podniosła alarmu, bo według niej chodzi o 33 niegroźne, "mikroskopijne pęknięcia" powłok reaktorów. Ich wielkość nie przekracza jednego centymetra (!). Oburzeni ekolodzy twierdzą jednak, że to skandal. Przypominają, że po niedawnym odkryciu potencjalnych pęknięć w belgijskiej elektrowni w Doel koło Antwerpii tamtejszy rząd wstrzymał rozruch jednego z reaktorów.” Na marginesie  warto nadmienić, że Niemcy już dziś ze względu na sukcesywne wyłączanie własnych elektrowni jądrowych przy problemach z zasilaniem posiłkują się... francuskim prądem. Francja 75% zapotrzebowania na energię pokrywa przy pomocy energii jądrowej... Nic dodać nic ująć.
A przecież można by inaczej mając do dyspozycji 170 miliardów €... Przyjrzyjmy się zatem temu zagadnieniu od drugiej strony.


 
W Niemczech przyjmuje się zgodnie z szacunkami, że około 25% całkowitej energii zużywają budynki mieszkalne (2194 do 8744 petajoule), w Polsce ten udział ze względu na budownictwo energożerne jest zdecydowanie wyższy. Kolejne 30% to udział przemysłu (2624 do 8744 petajoule). Na usługi i handel przypada 15% (1355 do 8744 petajoule). Reszta to udział transportu.








 

Według DENA (Deutsche Energie-Agentur GmbH)[i] zużycie energii w budynkach ze względu na sposób wykorzystania kształtuje się mniej więcej w następujący sposób:
78 % ogrzewanie
11 % ciepła woda użytkowa
3 % chłodziarki/zamrażarki
2,5 % mycie/gotowanie/płukanie
1 % oświetlenie
4,5 % pozostałe urządzenia elektryczne



Niezależnie od precyzji powyższych szacunków - nie trzeba być Einsteinem, żeby natychmiast zauważyć dominujący udział ogrzewania w powyższym bilansie. I to jest właśnie sedno niniejszego posta – na ogrzewanie budynku największy wpływ ma jego standard energetyczny. Dla przypomnienia – typowe budynki zużywają energię grzewczą na poziomie 150-200 kWh/m²a, ich zużycie zależy przede wszystkim od wieku. Dla domu pasywnego maksymalne dopuszczalne zapotrzebowanie na energię grzewczą wynosi tylko 15 kWh/m²a. Poprawa standardu energetycznego budynków w zdecydowany sposób jest w stanie ograniczyć straty cieplne i w ten sposób bardzo znacznie ograniczyć zużycie energii, na początek energii grzewczej. Mniejsze zapotrzebowanie na energię oznacza w prostej linii zmniejszenie mocy produkcyjnych przy bardzo znacznym ograniczeniu nieprzewidywalnych skutków ubocznych. I to jest właśnie istotne, tą drogą powinniśmy podążać... NIE - rozmyślać, planować i reorganizować wielkim nakładem sposób produkcji i redystrybucji energii, tylko starać się jej zużycie ograniczyć do niezbędnego minimum, przy którym zaspokojenie zapotrzebowania przez wykorzystanie źródeł odnawialnych stanie się łatwiejsze.

Wiem, wiem, oponenci podniosą krzyk, że energia elektryczna i grzewcza to nie to samo, że inwestycje w termomodernizację w niewielkim stopniu wpłyną na globalny bilans energetyczny, że trzeba zamykać elektrownie atomowe, ponieważ są niebezpieczne i inwestować w odnawialne źródła energii itd. itp. 
Nie zgadzam się  z takim podejściem – jest w nim dużo polityki i stereotypów, natomiast mało działań merytorycznych, popartych rzeczową naukową analizą. Dom pasywny zużywa z założenia nie tylko zdecydowanie mniej energii grzewczej, ale również przez wykorzystanie efektywnych rozwiązań i urządzeń minimalizuje zużycie energii elektrycznej. Głównym dążeniem budownictwa pasywnego jest zdecydowane ograniczenie zużycia energii w każdej formie przy jednoczesnym podwyższeniu  komfortu budynku. Wydaje się to kwadraturą koła, jak dowodzą zrealizowane projekty jest jak najbardziej MOżLIWE. Każdy świadomy mieszkaniec i właściciel takiego budynku ma bardzo duży wpływ na własne zużycie energii. Postrzegając to w globalnej skali, już dziś każdy z nas ma wymierny wpływ na globalne zapotrzebowanie na energię i pośrednio mógłby już dziś wpływać własnymi decyzjami na decyzje polityków. Każdy z nas może dołożyć swoją małą cegiełkę do poprawy warunków życia w najbliższym otoczeniu i do ochrony środowiska... Każdy może coś robić, musi mu się tylko chcieć i musi postępować świadomie.
I jeszcze jedna mała dygresja na koniec – jest oczywiście bardzo silny związek pomiędzy energią grzewczą i elektryczną. Nakład, który musimy ponieść w celu wyprodukowania 1 kW energii elektrycznej to 2-3 kW innych form energii. Minimalizowanie zużycia drogiej i dlatego drogocennej energii elektrycznej chroni środowisko i jest często możliwe bez dodatkowych dużych nakładów... Często to tylko sprawa chęci i świadomego działania.

Poza tym - zgodnie z danymi GUS ogrzewanie energią elektryczną jest nawet o ok. 70% droższe niż ciepło pochodzące z miejskiej sieci grzewczej. Małe kotłownie przydomowe zasilane gazem lub olejem opałowym wymagają również wyższych nakładów (odpowiednio ok. 35% i 60%). Dlatego energia elektryczna w czystej formie jest zbyt drogocenna i tylko w wyjątkowej sytuacji powinna i może być wykorzystywana do ogrzewania.

Do usłyszenia wkrótce.




[i] DENA - ist das Kompetenzzentrum für Energieeffizienz, erneuerbare Energien und intelligente Energiesysteme. Das Leitbild der dena ist es, Wirtschaftswachstum zu schaffen und Wohlstand zu sichern – mit immer geringerem Energieeinsatz. Dazu muss Energie so effizient, sicher, preiswert und klimaschonend wie möglich erzeugt und verwendet werden – national und international.